Artykuł sponsorowany
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułu i osobiste poglądy autora.
W momencie, w którym większości osób zaczęło się wydawać, że o myciu włosów powiedziano już wszystko, w mediach pojawiły się pierwsze wzmianki na temat metody OMO. Choć jednak cieszy się ona ogromną popularnością, jej definicja nie jest jeszcze dla wszystkich oczywista. Co zatem warto wiedzieć na jej temat?
Metoda OMO może być definiowana na co najmniej kilka sposobów. Chcąc jednak oddać jej sens wystarczy wspomnieć o tym, że zakłada najpierw mycie włosów odżywką, potem szamponem, a na zakończenie – po raz kolejny odżywką. Pozwala to na ich lepsze nawilżenie i odżywienie. Metoda OMO przyczynia się też do tego, że włosy sprawiają wrażenie zdrowszych. Nietrudno się, oczywiście, domyślić, że skuteczność metody nie zawsze jest taka sama i w dużej mierze jest uzależniona od tego, jaki rodzaj szamponu i odżywki znajduje zastosowanie wśród osób, które wcielają ją w życie. Gdybyśmy więc mieli podjąć się rozszyfrowania skrótu OMO, pierwsze O oznaczałoby odżywkę nawilżającą, M byłoby łagodnym i delikatnym szamponem a drugie O – odżywką z olejem w składzie, bazującą na emolientach i humektantach.
Metoda mycia włosów znana jako OMO powinna spodobać się każdemu. Są jednak grupy osób, które w szczególny sposób powinny się nią zainteresować. Tu na pierwszy plan wysuwają się te osoby, które zmagają się z problemem włosów zniszczonych, suchych, rozjaśnianych oraz farbowanych na różne kolory, a tym samym – wymagających szczególnie starannej pielęgnacji. OMO to także cenne wsparcie dla włosów kręconych oraz tych, które w naturalny sposób układają się w fale. Takie podejście do mycia będzie też strzałem w dziesiątkę, w przypadku włosów pozbawionych blasku.
W tym miejscu warto zadać pytanie o to, czy metoda OMO jest rozwiązaniem dla każdego. Okazuje się, że nie jest to wcale aż tak oczywiste. O pewnej ostrożności przy jej stosowaniu mówi się przede wszystkim w odniesieniu do tych kobiet, które mają dość cienkie włosy. Podwójnie nakładana odżywka może okazać się w ich przypadku zbyt dużym obciążeniem. Więcej o metodzie OMO przeczytasz tutaj: https://triny.pl/blog/mycie-wlosow-odzywka-jak-to-sie-robi-i-jakich-efektow-mozna-sie-spodziewac/.
Jak już wspomniano, mycie włosów metodą OMO wymaga od nas zastosowania lekkiej odżywki o działaniu nawilżającym. Najlepiej sprawdza się w tym kontekście odżywka na bazie aloesu, choć nieoceniona jest także ta, która bazuje na glicerynie oraz penthanolu. Co ważne, należy nakładać ją przede wszystkim na końcówki włosów, nigdy nie obciążając nią więcej niż połowy ich długości. Po wchłonięciu się odżywki należy rozczesać ją z wykorzystaniem grzebienia o szeroko rozstawionych zębach. Warto też pamiętać o tym, że nie powinna być ona spłukiwana.
Gdy odżywka jest już wczesana we włosy, można sięgnąć po szampon, a następnie delikatnie wmasować go w skórę głowy. Tym razem spłukanie go jest bardziej niż wskazane. Jest to też dobra okazja do tego, aby pozbyć się nadmiaru odżywki. Oczywiście, nie każdy szampon nadaje się do mycia włosów w ten sposób. Przy jego zakupie dobrze jest upewnić się, że jest on wolny od drażniących substancji. Nie musi się też przesadnie pienić.
Gdy mamy już pewność, że na włosach nie ma ani szamponu, ani odżywki, czeka nas ostatni etap metody OMO polegający na ponownym odżywianiu włosów. Tym razem można sięgnąć nie tylko po bogatą odżywkę na bazie emolientów, ale nawet po maskę do włosów. Oczywiście, również w tym przypadku odżywka nie powinna być nakładana na całą długość włosów, ale maksymalnie – na połowę ich długości. Można jednak pozostawić ją na włosach przed spłukaniem nawet na dwadzieścia minut. Samo spłukiwanie powinno być zresztą czynnością wykonywaną dość starannie, tak aby po resztce odżywki nie pozostał ślad.
Fot.: Karolina Grabowska/pexels.com